kemot - 08-09-2006 21:32:39

Przez całe życie nie pić alkoholu... przesada czy wyzwanie? (nie licząc leków, słodyczy i win do obiadu we Francji;))

Co myślicie o tym?
jak się do tego ustosunkować?
Czy bylibyście do tego zdolni?
Balibyście się?
czy to nie strach, co wami kieruje, gdy sobie o tym pomyślicie??
:)

noemi - 08-09-2006 21:48:04

Ja chyba bym nie podpisała... bałabym się, że to byłoby za duże wyzwanie dla mnie - chociaż nie piję i mnie jakoś nie ciągnie, bo nie lubię wiekszości alkoholi, to jednak nie zorbiłabym tego... zresztą wszystko jest dla ludzi ;) kandydackie mogę podpisać co jakiś czas... za członkowską chyba podziękuję

tirith - 09-09-2006 13:32:41

Kiedyś myślałam, że to bezsensu, jednak ostatnio się zastanawiam nad podpisaniem członkowskiej KWC. Uważam, że można cudonie żyć bez alkoholu,a jednak byłoby to jakieś poświęcenie z mojej strony. NIe widzę nic złego w tym że wypiję piwo ze znajomymi czy rodzicami:), ale myślałam, że KWC nie jest potrzebna, bo umiem powiedzieć "nie". Ostatnio widziałam ludzi którzy nie umieją powiedzieć "nie" i chyba własnie dlatego trzeba się podjąć  tego pięknego dzieła jakim jest KWC. Jak nie zmienię zdania to podpiszę 30 maja 2007 :)

noemi - 09-09-2006 14:20:52

woooooow... :) jestem z Ciebie dumna :D :*

dioda87 - 11-09-2006 22:41:19

Mi utkwiła w pamięci wypowiedź animatorki która spotkałam w tym roku na 1 st. Ma ona Krucjate członkowską i powiedziała, że to kwesta zaufania Bogu!! Że on nas poprowadzi, umocni i sprawi by to pswięcenie zostało dobrze wykorzystane!

kemot - 03-11-2006 00:54:11

Kurcze...
więc to jednak strach!

...a na herbie Krucjaty są słowa "Tego, który zwyciężył świat":

NIE LĘKAJCIE SIĘ!

Nikt nie mówi, że to nie jest Wyzwanie:) Ale czy w dzisiejszym świecie nie jest właśnie takiego chorego lęku za dużo? przed jawnym sprzeciwem złu, przed odważną wiarą, przed poświęceniem się, przed działaniem i ofiarowaniem siebie...

powiedzcie, jeśli przesadziłem ze wzniosłymi wyrazami (czasem tak mam ;))

swietlik - 03-11-2006 10:19:56

może i Tomek ma rację.. Ale ja jednak wolałabym nawet co roku podpisywac od nowa krucjatę "próbną" niż tak się zobowiązać na całe życie.. Choć nie wątpię, że ludziom, którzy to zrobili, Pan na pewno pomoże:)

kruszyna - 03-11-2006 12:07:16

taa... krucjata... jeszcze wcale nie podpisywałam ale myślę że po 3 st. spóbuję.. ale jeszcze nie wiem... może... no bo ja nie lubię jak mi się cosik narzuca odgórnie więc dlatego czuję jakieś opory a poza tym jak ostatnio słyszałam że "pewna osoba" złamała krucjatę to nie wiem czy ja bym wytrzymała a poza tym to rok pierzwszy studiów może w Warszawe jeszcze nie wiem no i ten strach przed odrzuceniem nowego otoczenia a poza tym to wino czerwone słodkie do obiadu jest wporzo (na rok piszę bo członkowskiej to bym nie podpisała - nie ufam sobie achyba o to chodzi nie? o zaufanie...)

tirith - 10-05-2007 10:23:42

mysle ze tu chodzi bardziej o zaufanie Bogu niz sobie. bo w koncu Flp 4,13 i już :)

noemi - 10-05-2007 12:04:17

a ja bym chyba też wolała z roku na rok podpisywać niż tak raz na całe życie ;)


swoją drogą, co zrobić jak ktoś się pomyli, że zaznaczył członkowską i nie zauważył? :D

Simon - 12-05-2007 01:14:10

Ponoć 'Impossible is nothing'...no ale akurat dla mnie członkowska jest właśnie impossible...

kemot - 12-05-2007 17:20:16

Dla niektórych kiedyś było niemożliwe żeby się znaleźli w zakonie...
Dla mnie kiedyś było niemożliwe modlić się podczas gdy ktoś inny jest w moim pokoju (np rodzic)...

...było kiedyś :)

takie przezwyciężanie siebie...dla NIEGO i dla bliźnich...

Simon napisał:

(...) ale akurat dla mnie (...)

Każdy się boi, Szymon. Nawet sam Chrystus, wydaje mi się, tego doświadczył w ogrodzie oliwnym...
Tak samo kazdy może zdecydować o zawierzeniu Bogu. Każdy może MU zaufać jak i GO odrzucić - wybór należy zawsze do Ciebie :)
Oczywiśćie NIE mówię tu o tym, ze nie wybranie krucjaty jest odrzuceniem Boga!
...ale myślę, że możesz znaleźć lepszy argument niż to, że: "akurat Ty"... (no chyba, że masz chorobę która wymaga od Ciebie pewien duzy, stały poziom alkoholu we krwi, chorobę, której się nie da załatwić żadnymi lekami? ;) )


"Nie dał nam Bóg Ducha bojaźni,
Nie dał nam Bóg Ducha lęku i drżenia,
Nie dał nam Bóg Ducha niepewności,
lecz Mocy, Miłości, Trzeźwego myślenia."

Korzeń z Kraju Melchizedeka (KzKM): "02. Jahwe walczy"
por: 2Tm1,7

Simon - 12-05-2007 18:01:29

Tomek...Ja się nie boję.Ja nie potrafię/nie potrafiłbym.I na tym poprzestańmy.

arek_m - 13-05-2007 00:26:25

Myślę że krucjata to przede wszystkim pewien 'styl życia', który skądinąd wrośnięty jest w ruch oazowy. Przypomnijcie sobie o co chodziło w Nowej Kulturze którą każdy z Was pewnie przerabiał na którymś spotkaniu.

noemi - 14-05-2007 20:57:08

rzeczywiście, to styl życia, ale nie ma obowiązku przyjmowania Go, jak ktoś nie chce, to nie ma co go zmuszać. Zresztą, to że ktoś nie podpisuje krucjaty nie oznacza, że pije cały czas w niepohamowanych ilościach ;)

kemot - 14-05-2007 23:23:58

Dla mnie Krucjata członkowska jest takim...wyższym wtajemniczeniem...
tzn: Większym poświęceniem dla Ewangelii - takim czyms do czego można dążyć, zeby w końcu dotrzeć (jeśli będę wystarczająco mocny w Panu). z Resztą - mnóstwo zakonów podejmuje śluby wyrzekające się wielu rzeczy... wystarczy tylko popatrzeć na świętych, którzy są (chyba?) dla nas przykładem... Co oni poświęcali dla Pana, dla ratowania tych, których ON tak bardzo umiłował? Dobra materialne, czas, rodziny, dobrobyt, niekiedy (najczęściej) całe życie; wyrzeczenia dla innych ludzi nie są czymś nowym, nieosiągalnym dla zwykłego człowieka.

Elu: No pewnie, że Krucjata nie jest obowiązkiem! :))) przypominam mój tekst o KWC (który bardzo mi się podoba, więc go zareklamuje ;)):
http://oazask.ovh.org/index.php?wyswietl=o_ruchu&o=kwc

A powiedzcie - tak szczerze - jak patrzycie na KWC? Czy jest dla Was czymś do czego chcecie dążyć?

noemi - 15-05-2007 08:27:02

Ja bym nie podpisała członkowskiej, nie pytaj dlaczego, może się boję, może nie chcę... nie wiem. Miałam krucjatę na 2 lata, teraz nie mam, ale wcale mnie jakoś nie ciągnie do alkoholu, może i bym wytrzymała na członkowskiej, ale wolę nie...

tirith - 15-05-2007 13:19:06

Dla mnie to jest jakiś cel i wydaje mi sie ze nawet osiagalny:)
Z drugiej strony są ludzie dla których to jest jakiś środek. Myślę że i dla mnie byłby to środek ale raczej w znaczeniu: "modlitwa i post może wszystko", a nie np. jeden z warunkow aby dostac krzyz animatorski(bo slyszalam o przypadkach podpisania tylko aby dostac krzyz, a potem zlamania KWC).
Wiecie czego ja się boję? Takiego spojrzenia z góry: Patrzcie jestem członkiem KWC, a wy nie. Albo jakiejs przesadnej izolacji(choc raczej z mojej strony). To niejako dwie skrajności, ale wydaje mi sie ze latwo w nie wpasc(z jednej w druga).
A tak patrzac na KWC z boku to z jednej strony podziwiam tych ludzi,ale z drugiej wydaje mi sie, ze za bardzo chca sie pokazac(nie wszyscy of course).

arek_m - 15-05-2007 14:41:53

noemi napisał:

rzeczywiście, to styl życia, ale nie ma obowiązku przyjmowania Go, jak ktoś nie chce, to nie ma co go zmuszać.

Tu bym polemizował. Krucjata prócz samej swej idei jest również pewną formą świadectwa. Jako członek ruchu Światło-Życie (a tym bardziej animator) jesteś poniekąd zobowiązana do włączenia się w dzieło Krucjaty. Nie mam też tutaj na myśli żadnych krzyży animatorskich. Tutaj może praktyczny link do strony ogólnopolskiej:
http://www.oaza.pl/dokument.php?id=651
oraz:
http://www.emmanuel.pl/wspolnota/zasady/nowakultura.htm

noemi napisał:

Zresztą, to że ktoś nie podpisuje krucjaty nie oznacza, że pije cały czas w niepohamowanych ilościach ;)

Najgorsze jest chyba to, że tak wiele osób, w tym również wśród podpisujących Krucjatę, tak niewiele wie o tym czym na prawdę jest. A na pewno nie jest to roczna kuracja odwykowa. I uwaga, Krucjata nie jest dla ludzi mających problemy z alkoholem!!!

Na koniec powiem że irytują mnie ludzie którzy zapytani czemu nie piją mówią "bo mam Krucjatę". Tak jakby ten fakt determinował Twój stosunek do alkoholu, a nie odwrotnie.

noemi - 15-05-2007 17:54:45

1. wiem na czym polega dzieło krucjaty i wiem, że nie jest dla ludzi z problemami alkoholowymi
2. Jest formą świadectwa, zgadzam się, natomiast nie zgadzam się z tym, że jestem zobowiązana do włączenia się w nią - nie każdy animator ma podpisaną krucjatę, to nie jest obowiązkowe!
3. Nie mam krucjaty, nie piję i wcale nie mówię, że nie piję, bo mam krucjatę.

arek_m - 15-05-2007 19:36:53

noemi napisał:

1. wiem na czym polega dzieło krucjaty i wiem, że nie jest dla ludzi z problemami alkoholowymi
3. Nie mam krucjaty, nie piję i wcale nie mówię, że nie piję, bo mam krucjatę.

Miałem na myśli ludzi którzy ją podpisali. Poza tym nie adresowałem tego konkretnie do Ciebie, tylko do ogółu.

noemi napisał:

2. Jest formą świadectwa, zgadzam się, natomiast nie zgadzam się z tym, że jestem zobowiązana do włączenia się w nią - nie każdy animator ma podpisaną krucjatę, to nie jest obowiązkowe!

To że nie każdy animator ma krucjatę nie implikuje jej nieobowiązkowości. Weźmy to pod uwagę.
Przejrzałaś linki które podałem? Co o nich sądzisz?

noemi - 15-05-2007 21:59:17

"Skoro tyle osób jest w niewoli alkoholu, tyle osób zniewala muzyka, to w takim razie podłoże tych niewoli jest duchowe i nie trudno nie dostrzec w tym ręki Złego. (...) Zrezygnuj z alkoholu, nie słuchaj tego rodzaju muzyki (...) Twoim obowiązkiem, jako członka Ruchu Światło - Życie, jest włączenie się w dzieło Krucjaty Wyzwolenia Człowieka"   - na spotkaniach nam nie mówili, że to obowiązkowe (ks, moderator też nie ma podpisanej krucjaty członkowskiej, więc chyba bardzo obowiązkowe to nie jest?), o niesłuchaniu muzyki tym bardziej nie mówili :O  (mowa tutaj o muzyce rockowej - nie wiem, dlaczego jest tak negowana, lubię posłuchać takiej muzyki, autor artykułu uważa, że często ociera się ona o satanizm, cóż... chyba tylko muzyka klasyczna nam pozostała...)  A czy modlitwa nie jest swego rodzaju włączeniem się w dzieło KWC? Swoją drogą, skoro nie piję i tak, bo nie chcę i alkohol nie jest mi do szczęścia potrzebny, muszę mieć podpisany papierek? Czy niepicie bez podpisanej krucjaty nie jest uznawane za wyrzeczenie się czegoś?

Tu chyba najlepiej, żeby wypowiedział się ksiądz Artur... mam nadzieję, że przeczyta i rozwieje wątpliwości ;)


"Pość w środę i w piątek o chlebie i wodzie"

Tego też nie mówili... zresztą o poście jakościowym w piątek wiem, ale środa... hm...



Jest jeszcze wiele innych "obowiązków", że tak je nazwę, które powinniśmy przestrzegać - to jest swego rodzaju nakreślenie ideału, do którego powinniśmy dążyć, ale nie oszukujmy się - każdy katolik, niekoniecznie należący do oazy, także powinien się trzymać tych obowiązków. Dekalog też nakreśla drogę, którą powinniśmy kroczyć, wyznacza prawa i obowiązki, a, niestety, nie każdy go przestrzega i zresztą nie ma człowieka, który mógłby go przestrzegać zawsze i wszędzie, nawet jeśli bardzo by chciał, to wynika z naszej ułomnej natury - może to trochę zbyt daleko idące porównanie, ale tak mi się nasunęło.

A tak poza tym - nie czuję się jeszcze na tyle silna, by podejmować aż takie wyzwanie - cóż, widocznie nie nadaję się na animatorkę, trudno. Ale żeby podejmować dzieło KWC, trzeba najpierw spełnić inny warunek

"By móc wiązać się z siostrami i braćmi, musisz poznać i zaakceptować siebie" - pozwól, że zanim się zdecyduję na zobowiązania wobec KWC, zajmę się wpierw tym ;)

www.weareemo.pun.pl www.motoryzacjaif1.pun.pl www.csreggae.pun.pl www.managerekstraklasy.pun.pl www.logizycko.pun.pl